niedziela, 30 września 2012

Czym jest szczęście?

Gdy przyjechałyśmy z Dusią ze szpitala, w domu czekała na nas zakatarzona Hania. Do cieknącego noska wkrótce doszedł kaszel i podwyższona temperatura. Żeby nie zarazić siostrzyczki, musiała trzymać się od niej z daleka, choć bardzo chciała ją pogłaskać, popatrzeć na nią, zaopiekować się małą istotką. Pomimo tego, Ida złapała katarek, co w tak młodym wieku jest ciężką chorobą - infekcja szybko może przejść na oskrzela, a noworodkom nie można podawać prawie żadnych leków w domu. U nas jest to jedynie roztwór soli morskiej i mleko mamy. Gdyby się jej pogorszyło, musimy jechać do szpitala. Siedzimy więc we czwórkę w domu, choć za oknem świeci słońce, więc żal… Hanulę rozdrażnia przeziębienie i rozpiera energia. Wymyśla wciąż nowe psikusy. Ja jestem niewyspana, zmęczona i boli mnie brzuch. I mąż mnie czasem irytuje…

Trochę brakuje do ideału. Jednak czuję, że właśnie to jest SZCZĘŚCIE.

sobota, 29 września 2012

Po tej stronie brzusia...

… jest już Idusia.

Jaka chwila jest najpiękniejsza na świecie? Gdy noworodek, zaraz po opuszczeniu łona mamy, leży na jej brzuchu. Świeży i cieplutki. Nagi, krzyczący i bezbronny. Mokry, śliski i umaziany. Prawdziwy.


Ps1. Od 20.09.2012 g. 8.30 – nazwa bloga uprawniona.
Ps2. A tutaj o moich doświadczeniach z pierwszych miesięcy życia Hani, starszej siostry Idy. O macierzyństwie, które ma różne kolory i odcienie. Bywa różowe, niekiedy czerwone, czasem szare, a także i czarne.

środa, 19 września 2012

Debiut w przedszkolu

Przed rozpoczęciem roku szkolnego pojawiło się wiele artykułów na temat adaptacji: żłobkowej, przedszkolnej i szkolnej. Co prawda trochę już na to późno (za to bardziej refleksyjnie), ale polecam cykl "Dziecko idzie do przedszkola" (link tutaj). Chciałabym do tematu dorzucić swoje 5 groszy. W tym roku moja latorośl miała zadebiutować w przedszkolu. Przygotowania zaczęliśmy już dużo wcześniej. Czytaliśmy jej książeczki na ten temat. Najbardziej przypadła nam go gustu pozycja autorstwa Beaty Ostrowickiej "Lulaki. Pan Czekoladka i przedszkole, czyli ważne sprawy małych ludzi". Jest to opis jednego dnia z życia przedszkolaka. Tekst i ilustracje są bardzo proste, ale i urocze w swej prostocie. Nadaje się do czytania najmłodszym debiutantom. Do książeczki dołączona jest płytka CD z tekstem książeczki.


Inną propozycją jest "Basia i przedszkole" (Zofia Stanecka, Marianna Oklejak). Również tu przedstawiony został jeden dzień z życia przedszkolaka, autorka poruszyła także temat przyjaźni. Jednak pomimo fascynującego opisu skoków do kałuży oraz zabaw błotem Basi i jej nowej przyjaciółki, jakoś mniej polubiliśmy tą książeczkę. Ale zła nie jest.
Przezabawny jest za to zbiór opowiadań o przedszkolaku Tomku, który opowiada o swoich „przygodach” w różnych miejscach, często w przedszkolu. Nazwałabym tą pozycję lekturą uzupełniającą. Książeczka okazała się trochę na wyrost dla naszej córeczki, jest bardziej odpowiednia dla starszego przedszkolaka (poruszane tematy to m.in. tatuaż, horoskop), ale godna polecenia.

Poza czytaniem dużo opowiadaliśmy Hani, jak to będzie, jak wygląda życie przedszkolne i dlaczego warto. Pójście tam przedstawialiśmy jako nagrodę nie karę, przyjemność a nie obowiązek. Chcieliśmy, żeby wyczekiwała tego momentu jak przyjścia św. Mikołaja. I tak rzeczywiście było. Na placu zabaw, na spacerze, często do przypadkowych osób chwaliła się: „Od wześnia pójdem do pseckola”.
Czego natomiast nie warto robić? Moim zadaniem nie powinno się nagradzać dziecka za to, że poszło do przedszkola. Skoro to przyjemność, to dawanie nagród jest pozbawione sensu. Dziecko nie powinno czuć przymusu, ale chęć pójścia tam. Dlatego lepiej unikać sformułowania typu: „mama musi iść do pracy, ty musisz tu zostać”. To obarczanie malucha zbyt dużą odpowiedzialnością. W odniesieniu do szkoły też lepiej unikać negatywnego motywowania: „masz obowiązek”, „teraz zaczną się obowiązki”, „musisz”, „rodzice zapłacą karę”, „przyjedzie policja”, ale zachęcać i traktować to nowe doświadczenie w kategoriach przygody: „poznasz nowych kolegów”, „dowiesz się wielu ciekawych rzeczy”, „będziesz robił fajne rzeczy”, „będą wycieczki, imprezy”, „jesteś już taki duży, że możesz tam pójść”. Żeby wzmocnić pozytywne nastawienie można odliczać czas do rozpoczęcia roku szkolnego. Może zrobić kalendarz w stylu kalendarza adwentowego?
Pomimo tego, że to powinna być przyjemność, dziecko może nie chcieć, mieć obawy i ma do tego prawo. I trzeba to zaakceptować, a dopiero potem zastanawiać się, jak temu zaradzić. Nawet na lody może nie mieć w któryś dzień ochoty, zwłaszcza jeśli przez dłuższy czas jadło je codziennie.
Wracając do mojej córki… Hania bardzo szybko zaadaptowała się w nowym środowisku, a pobyt tam traktowała jako coś naturalnego. Dziwiła się, dlaczego niektóre dzieci płaczą. Czy było idealnie? Nie, ale o tym następnym razem...

A w międzyczasie...

wtorek, 18 września 2012

Na początek…

„To było tak: w ciemności nocy
Z gałązki wylazł żywy pączek.
Rozklejał się, ptakami kwiląc;
O świcie - westchnął. To był początek.”

(J. Tuwim)
Na początek wypada się przedstawić. Jestem szczęśliwą żoną i mamą Hani (obecnie 2;9). Moja córeczka jest dla mnie szczęściem, inspiracją, wyzwaniem. To zazwyczaj aniołek,
ale czasem diabełek.
Lubi być w ruchu,
choć czasem znajdzie czas na odpoczynek.

Postanowiłam założyć bloga, bo uwielbiam pisać i mam potrzebę dzielenia się z innymi swoimi przemyśleniami, odczuciami, pomysłami, wiedzą. To także dobry sposób na uporządkowanie myśli i emocji, refleksję, lepsze poznanie siebie.

Fascynuje mnie dziecko, moje i w ogóle dziecko: jego rozwój, wzrastanie, opieka nad nim, wychowanie, zabawa, edukacja, twórczość. Cenię także to, czego ja mogę nauczyć się od niego. Blog będzie zatem o tym, co dla mnie ważne w odniesieniu do dziecka. Jako że obydwie z Hanią to lubimy, sporo miejsca zajmą zajęcia plastyczno-techniczne oraz zabawy (często w stylu eko), trochę przeznaczę na literaturę dziecięcą, mam zamiar polecać artykuły, czasopisma i serwisy oraz przedstawiać swoje doświadczenia i oddawać się refleksjom.