niedziela, 29 grudnia 2013

Zawieszki na choinkę - przepis

Składniki podstawowe: plastikowa butelka, srebrna nitka.


Dekoracja: koraliki, brokat.


Przygotowanie:

 1. Ostrym nożykiem nakłuj butelkę i odetnij jej szyjkę.


2. Ostre krawędzie wyrównaj za pomocą nożyczek .


3. Denko od butelki przygotuj w podobny sposób.


4. Denko i lejek ponacinaj według własnego pomysłu.

5. Zawieszki ozdabiaj przyczepiając koraliki za pomocą kawałków plasteliny oraz brokat za pomocą bezbarwnego kleju w płynie. 

6. W denkach zrób dziurkaczem otworki przez które poprzewlekaj ozdobną nitkę. W przypadku szyjki od butelki nitkę owiń wokół niej.



poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rzecz o wyższości pieczenia pierniczków na sprzątaniem

Ja pierniczę, ty pierniczysz, oni pierniczą… W tym roku przed Świętami wszyscy pieką pierniczki, a ci bardziej zaawansowani piernikowe chatki i stajenki. Pierniczenie jest à la mode.

Ale czy wszyscy sprzątają? Nawet jeśli ktoś sprząta, to się do tego nie przyzna. Sprzątanie staje się passé. Szczególnie w okresie przedświątecznym na facebooku pojawiają się różne hasła zniechęcające. Rok temu najbardziej spodobało mi się:


teraz 


wzbudziło moje (i nie tylko moje) zainteresowanie. Ludziom nie chce sprzątać i wymyślają sobie różne wymówki? Trochę tak, ale myślę, że raczej coraz częściej dostrzegają, że są na świecie inne, ważniejsze i ciekawsze sprawy.       

Pieczenie pierniczków jest prawdopodobnie w tym roku bardziej popularne, ale czy jest to zarazem bardziej wartościowy sposób spędzania czasu przez człowieka? 

Przyjrzałam się bliżej obu tym czynnościom i niesamowite, ale zauważyłam między nimi wiele podobieństw. Obydwa rozwijają wiele zmysłów. Przykładowo w  czasie porządkowania patrzymy jak leje się woda do wiadra, wsłuchujemy się w jej szum, dotykamy mokrej i brudnej szmaty, zaciągamy się zapachem Domestosa czy octu (to w przypadku ekomam)…  Czasem jednak po sprzątaniu rzeczywiście potrafi ładnie pachnieć: świeżością. W czasie przygotowywania pierników ugniatamy ciepłe, lepkie ciasto, wykrawamy różne kształty, cieszymy oko w trakcie ozdabiania, patrzymy jak szybko rośnie w piekarniku, a na koniec rozkoszujemy się pięknym zapachem i cudnym smakiem oraz słuchamy, jak nam posypka skrzypi między zębami. Przewagę ma zatem pieczenie, bo rozwija dodatkowo zmysł smaku. 

Obydwa zajęcia rozwijają poczucie estetyki (lśniące podłogi i pięknie ozdobione ciasteczka). Ponadto ćwiczą czytanie ze zrozumieniem (instrukcja na opakowaniu środka czyszczącego i przepis kulinarny) i kształtują wiele pojęć matematycznych. W przypadku sprzątania zakres jest dość mocno ograniczony, są to najczęściej proporcje (przygotowywanie roztworów). Za to w czasie pieczenia możemy razem z dziećmi ćwiczyć wiele z nich: wagi, miary, proporcje, temperatura, czas. 

Zarówno sprzątać, jak i piec można razem z dziećmi, tylko czy to pierwsze ma sens? Według tegorocznego hasła facebookowego sprzątanie jest bezowocne nawet, gdy tylko w pobliżu są dzieci, co dopiero robić to razem z nimi. Przeczytałam gdzieś (niestety nie jestem w stanie przytoczyć cytatu), że w czasie porządkowania swoich pokoi dzieci przez 10% czasu w ogóle nie sprzątają, a przez 80% bawią się napotkanymi zabawkami. 

Stan czystości po porządkach (zwłaszcza gdy w domu są dzieci lub zwierzęta) jest bardzo krótkotrwały. Podobnie w przypadku pieczenia. Pierniczki znikają w okamgnieniu, niezależnie czy były przeznaczone do zjedzenia czy na choinkę.

Udało mi się dostrzec także kilka różnic. Po sprzątaniu jest czysto (ale, jak przed chwilą zostało napisane, tylko na chwilę), natomiast po robieniu pierniczków brudno (ale tylko trochę i też na chwilę). Poza tym na obydwa zajęcia traci się energię, ale po pieczeniu potem można ją odzyskać (podczas konsumpcji).

A tak w ogóle, to pierniczkowanie jest przyjemniejsze. I już.

Wybór zatem nie był trudny.


Ps. Korzystałyśmy z przepisu na stronie Kwestia Smaku.

niedziela, 22 grudnia 2013

Zimowe obrazki

Pewnego dnia Hania zaczęła szperać w szafkach i szufladach. Po kilku minutach na stole znalazły się różne materiały: woreczki foliowe, papier śniadaniowy, folia aluminiowa, wata, a także długopis oraz obowiązkowo klej i nożyczki. Po chwili twórczej pracy powstała "Zimowa szyba" dla mamy,

Zimowa szyba




a następnie "Zimowy ptak" dla taty.

Zimowy ptak



Miała być jeszcze podusia dla Idusi z waty, ale niestety zapału twórczego nie starczyło na ukończenie dzieła. Niewątpliwie ze stratą dla potomności…

Ps. Moja rola w tym przypadku polegała na nieprzeszkadzaniu. Czasem to najlepsze, co rodzic może zrobić dla dziecka.


piątek, 20 grudnia 2013

Anieli w bieli

Tym razem zostałam zainspirowana przez moją Hanię. Ostatnio wpadła na pomysł wykorzystania do swoich prac białych i przezroczystych materiałów (link tutaj). Ja właśnie zastanawiałam się nad koncepcją bożonarodzeniowych kartek. Zgromadziłam materiały w zimowych kolorach: watę, papier śniadaniowy, płatki higieniczne, rolkę papieru toaletowego i ręczników papierowych, chusteczki higieniczne, folię aluminiową, srebrny papier samoprzylepny, białą kartkę, dodatkowo także brązową oraz szarą tekturkę.


Do tego zbioru dołożyłam czasopisma, papier kolorowy i kolorowy blok techniczny. Nie mogło zabraknąć zdjęć dziewczynek wydrukowanych na czarno-biało na zwykłym papierze, wszak sezon na zdjęcia w pełni.

Takie kartki wyprodukowałam ja:


Gwiazdy, buciki, korony powstały ze srebrnego papieru samoprzylepnego, włosy anielskie - z folii aluminiowej, elementy aniołków - z papieru śniadaniowego, sukienki dziewczynek - z ręcznika papierowego, podłoże - z tekturki, żłóbek z Dzieciątkiem - wydrukowany z clipartów, nóżki żłóbka - z brązowego papieru, sianko - ze strony czasopisma (czarny druk na białym tle), zabawki - wycięte z czasopism.

Do wykonywania kartek zaprosiłam Hanię, ale ostatnio jest niechętna do współpracy, tzn. nadal uwielbia prace plastyczne, ale nie według mojego pomysłu, tylko swojego. Odpowiedziała mi tak: "Ja chcę robić tak, jak ja chcę".

Oto kartki jej autorstwa:


A poniżej życzenia dla Was:


piątek, 13 grudnia 2013

Przewlekanki

Jeden z postów na ciepłym, rodzinnym i twórczym blogu W Krainie Wesołych "Łobuzów" :) zachęcił mnie do poszukiwań zbiorów dziurek, przez które można by coś przewlec. Oto efekty:

Słomki poziome
Najpierw przekładałyśmy z Hanią słomki do napojów przez dziurki w ociekaczu na sztućce. Żeby nie było zbyt łatwo wyznaczyłam zadania. Pierwsze polegało na układaniu poziomym, równolegle do podłoża. W praktyce: "rurka musiała wyjść tym piętrem, którym weszła".

Słomki skośne
W drugim zadaniu przeciągałyśmy słomki na skos, czyli "rurka nie mogła wyjść tym piętrem, którym weszła".

Małe otwory współpracy
Dziurki znalazłyśmy także na dnie garnka do gotowania na parze. Ja usiadłam po jednej jego stronie, a Hania po drugiej. Przewlekałyśmy kolorowe sznurki na zmianę. Z zadania manualnego, rozwijające koordynację wzrokowo-ruchową powstało takie, które dodatkowo uczy współpracy.

Przewlekanka mamy
Przewlekanka Hani

Sposób przewlekania ujawnił różnice naszych osobowości...

W mieszkaniu odnalazłyśmy również większe otwory, a mianowicie wentylacyjne w drzwiach od łazienki. Tym razem ulokowałyśmy się po przeciwnych stronach drzwi i przez dziurki przeciągałyśmy skakankę.

Duże otwory wpółpracy
Idę bardzo zaciekawiły nasze poczynania. Przy okazji spontanicznie powstała zabawa dla niej pt. "Złap paluszek". Usiadłyśmy przy otworach, każda po innej stronie drzwi. Ja wystawiałam palec przez wybraną dziurkę, a Ida starała się go złapać.

wtorek, 3 grudnia 2013

Było lato...

Wciągnęło nas przerabianie zdjęć. Ręczne. Bez prądu. Niedawno produkowałyśmy puzzle. Teraz  postanowiłyśmy odświeżyć i uaktualnić wakacyjne fotografie zgodnie z tym, co za oknem.

Przygotowałyśmy podstawowe materiały: filc w różnych kolorach, dziurawą piłkę plażową, worki na śmieci, dziurawą zużytą rękawicę, jesienne listeczki i kartki papieru pomalowane farbami w jesiennych barwach. Poza tym: klej, pisaki, nożyczki, farby akwarelowe, kawałki kolorowej pianki.


Przed zastosowaniem zabiegów upiększających zdjęcia wyglądały tak (po wydrukowaniu na zwykłej drukarce - nieco gorzej...).


JESIEŃ ZŁOTA

to już niestety wspomnienie.... Na papierze pomalowanym w jesienne barwy odrysowałam drobne listeczki, wycięłam je i nakleiłam na wydruk (przydałby się ozdobny dziurkacz...). Żeby dziewczynkom nie było zimno, sprawiłam in ciepłe ubranka z filcu. Resztę pomalowałam farbą akwarelową.



Hania nie chciała ozdabiać prac tak jak ja. Miała własną koncepcję...



Jak widać, zgodnie z hasłem: "Dzieci nigdy nie słuchają starszych, ale zawsze ich naśladują".

JESIEŃ - SŁOTA

Tutaj chmury powstały z worków na śmieci, parasole ze zużytej piłki, a płaszczyki przeciwdeszczowe i kalosze - z gumowej rękawicy. Pozostałą część pokryła farba akwarelowa.


Poniżej wersja Hani:



A tu już prawie zima...