środa, 19 marca 2014

Zabawy Idy lekami

Przechowywać w miejscu niewidocznym i niedostępnym dla dzieci – takie zdanie można przeczytać na każdej ulotce dołączonej do opakowania z lekarstwem. Ale to właśnie leki, a właściwie ich opakowania, stały się obiektem fascynacji Idy i jej pomysłem na rozwój. Miałam do wyboru – albo pomóc jej w zaspokojeniu potrzeby poznawania świata czuwając jednocześnie nad bezpieczeństwem zabawy, albo zaprotestować, ryzykując tym samym zwiększenie apetytu na zakazany owoc.

Początkowe zabawy polegały na rozkładaniu na części nebulizatorów mikrodyfuzyjnych, czyli sprejów do nosa z wodą morską, i ponownym ich składaniu. Kolejnym etapem było otwieranie i zamykanie pudełeczek po lekach. Czasem w środku była ukryta jakaś niespodzianka. Przez krótki czas Ida lubiła słuchać, jak grzechotają pastylki. Zdjęć nie ma, bo nie robiliśmy, a ona nie chciała powtórzyć, ponieważ frajdę sprawiało jej już coś innego. Zaczęła odrywać naderwane sreberka z blistrów na pastylki. 


Do tej zabawy dołączyła jeszcze jedna: nakładanie foremek do ciastek na buteleczkę po wodzie morskiej.


Opakowania po lekach to świetne zabawki edukacyjne: pomagają ćwiczyć koncentrację (co widać na zdjęciach), rozwijają manualnie i wspomagają myślenie.


piątek, 14 marca 2014

Slalomy

Całkiem niedawno większość z nas żyła Igrzyskami w Soczi. Przyznam, że nie byłam szczególnie zaangażowana, choć oczywiście bardzo ucieszyły mnie sukcesy Polaków. Raz włączyłam przypadkowo telewizor, akurat trafiłam na slalom narciarski. Pomyślałam, że wykorzystam ideę, ale sytuację przeniosę w inne miejsce, wszystko zminiaturyzuję i zmienię składniki. Zostanie płynność i precyzja ruchu. To co ważne w pisaniu.

Najpierw ze stoku przeniosłam się na białą kartkę. Zanurzyłam palec w farbie do malowania rękami i odcisnęłam ślady, które stały się bramkami. Hania miała za zadanie omijać je slalomem.


Następnym razem przeszkody stały się mniej regularne, co dało jej większą swobodę. Był to ju raczej spacer po lesie.


 Później przeszkody zniknęły i mogła namalować, co chce.

Duszek
W końcu nastąpił moment pełnej (prawie, bo ograniczonej kartką) swobody twórczej.


 Na tym etapie również Idusia mogła się wykazać.


Ja wciąż szukałam większej płynności - farby na palcu starczało na krótko i trzeba było go ciągle odrywać od papieru. Następnym etapem było omijanie przeszkód rysując pisakiem według wzoru. To nadal slalomy, choć wyglądają całkiem jak szlaczki...


Od slalomów przeszłyśmy płynnie do okrążeń - kolejność dowolna, natomiast ilość okrążeń wyznacza liczba kropek w kółeczku.


Dla utrudnienia kropeczki zostały zamienione na liczby.


I znów powrót do slalomów: tym razem Hania omija kasztany leżące w soli (tym razem sól się nie wysypała, tylko przeterminowała) za pomocą paluszka


oraz jeżdżąc samochodzikiem.


Idusi także spodobała się zabawa w soli.


W zależności od zasobów gospodarskich sól można zamienić na cukier, kaszę manną albo mąkę. Sól (kamienna u nas) i cukier są fajne, bo skrzypią podobnie jak śnieg, w grysiku dobrze się rysuje, a mąka... jest dla odważnych. Slalomy można ćwiczyć także na zewnątrz, w różnych miejscach i warunkach meteorologicznych, rysując: patykiem/palcem na ziemi omijając szyszki czy kamyki, na mokrym piasku omijając muszelki, na śniegu omijając śnieżki.


Płynnego slalomowania!