piątek, 31 maja 2013

Rurkowe korale

A sezon na rurki, pomimo niekorzystnych zmian klimatycznych, trwa cały rok. Ostatnio znów pięknie obrodziły!

Ostatnie zbiory postanowiłyśmy wykorzystać na zrobienie korali. Dzielimy się dwoma przepisami.


Początek był wspólny dla obu: pomalowałyśmy w różne wzory kilka rolek po papierze toaletowym. 


Później pocięłam je w poprzek, aby powstały kółeczka. 


W łatwiejszej wersji Hania po prostu nanizała je na kordonkową nitkę.


W trudniejszej przewlekała nitkę przez otworki wykonane w każdym "koraliku" (po dwa).

Na koniec - prezentacja rękodzieła.

niedziela, 26 maja 2013

Bucik



W sezonie na stopki…


… wykonałyśmy bucik do nauki sznurowania.


W tekturowej wkładce zrobiłam otworki nożyczkami do paznokci, a potem wspólnie pokolorowałyśmy ją pisakami i kredkami.

Tego bucika niestety nie da się zasznurować tak, jak prawdziwego, ale można ćwiczyć przewlekanie, robienie węzełków i kokardek.

Hania najpierw zrobiła to tak:


...a potem tak:
(bucik jest dwustronny)
Jak widać, trening czyni mistrza.

środa, 22 maja 2013

Cukier krzepi?


Dzieciństwo: beztroskie, swobodne, szczęśliwe, słodkie… Słodkie?

Chcieliśmy wychować Hanię bez słodyczy, przynajmniej bez ich nadmiaru. Ze względu na to, że jest alergiczką (a czekolada i miód, wchodzące w skład wielu słodkości,  to często silne alergeny), ale także dlatego, żeby była zdrowa, szczupła, miała zdrowe zęby. Mieliśmy świadomość, że sacharoza obecna w słodyczach nie jest konieczna do przeżycia, a wręcz przeciwnie – może szkodzić. A naturalne cukry można znaleźć w owocach, warzywach, zbożach. 

Jesteśmy genetycznie uwarunkowani na jedzenie słodkiego. Ale z jaskini wyszliśmy już dawno temu, mamy pewną wiedzę i świadomość, więc możemy jeść zdrowiej.

Kino. Przez seansem filmowym pani czyta dzieciom bajkę. Ciekawy pomysł. Na koniec rozdaje wszystkim po lizaku. Już mniej ciekawie. W nagrodę za trud słuchania? Za grzeczność? Żeby się nie nudziło podczas filmu? Bo dzieci lubią słodycze? 

Piknik z okazji dnia dziecka. Mnóstwo atrakcji. Spodobały się jej skoki na trampolinie. Na koniec – niespodzianka. Cukierki w polewie czekoladowej. Może dla wyrównania strat energetycznych?

Inne kino. Po seansie warsztaty kreatywne: tym razem ozdabianie laleczki. Dziecko ma satysfakcję, że robi coś fajnego razem z rodzicem, tworzy, miło spędza czas. Pani pyta: „Dostałaś już nagrodę? Nie? To chodź, wybierz sobie coś z kuferka. Czekoladkę lub lizaka. Zresztą, możesz wziąć i to, i to.”

Mój dom rodzinny. Ciocia przyniosła czekoladę. Daje Hani. Moja mama: „Jej rodzice nie chcą, żeby jadła czekoladę”. Ciocia: „Kawałeczek jej na pewno nie zaszkodzi.”

Przed blokiem. Ochroniarz oferuje Hani cukierka. Na mój protest odpowiada z politowaniem: „Tak? Mojej chrześnicy też nie dawali cukierków. A teraz jest duża i je, co chce. I jest gruba.”

Chcieliśmy dobrze, ale inni wiedzieli lepiej. Chcieli uszczęśliwić nasze dziecko. Bez brania pod uwagę konsekwencji i nie pytając nas o zdanie.

Niestety, rodzice myślący podobnie jak my, są skazani na porażkę. Wcześniej czy później. Oby później.

poniedziałek, 13 maja 2013

Tylko cyc – więcej nic!



Uzależniła się od cyca.

Niewyczerpane źródło cudownego mleczka, magiczny środek uspokajający i nasenny, oaza bezpieczeństwa, przystań dająca ukojenie, raj bliskości i ciepła.  Prawda.  Ale nie zawsze jest to najlepsza opcja. I to dla obu stron.

Ida skończyła już 6 miesięcy (a nawet 7), więc przekazałam jej należną porcją przeciwciał. Z powodu jej AZS jestem na diecie, przez co obie jesteśmy jak pietruszki: blade i chude. Mam ochotę na ser żółty, ogórka kiszonego, czekoladę z okienkiem… I pizzę. I trochę wolności.

Mogłaby odstawić w końcu cyca! Mogłaby, ale nie chce…

Próbowaliśmy kilka butelek i smoczków (w tym ten niby najbliższy natury) oraz kilka kubków (w tym niekapek) i łyżeczek. Dwa rodzaje mieszanek dla alergików. Mleko modyfikowane zmieszane z moim mlekiem w różnych proporcjach. Posłodzone glukozą. Zmieniające się temperatury, osoby karmiące, pory dnia i nocy. Na żywo i na śpiocha. Po dobroci i na siłę.

Z mniej lub bardziej kiepskim rezultatem.

Jej reakcja najpierw była taka: „ No dobra, possę chwilkę, ale potem będzie jedzenie, prawda?”

Następnie taka: „Co to w ogóle jest? To nie cyc! Chyba próbujecie mnie oszukać…” A potem, niczym bohaterka Świata małej księżniczki: „JA-CHCĘ-CYCA!!!”

Później: „O, nawet fajnie nawet się ciągnie za to coś. Można ponagryzać i pomamlać… A kiedy będzie normalne jedzenie?”

Teraz taka jak następnie.

Czy znacie jakiś dobry ośrodek leczenia uzależnień?