Dzieciństwo: beztroskie, swobodne, szczęśliwe, słodkie… Słodkie?
Chcieliśmy wychować Hanię bez
słodyczy, przynajmniej bez ich nadmiaru. Ze względu na to, że jest alergiczką
(a czekolada i miód, wchodzące w skład wielu słodkości, to często silne alergeny), ale także dlatego,
żeby była zdrowa, szczupła, miała zdrowe zęby. Mieliśmy świadomość, że sacharoza
obecna w słodyczach nie jest konieczna do przeżycia, a wręcz przeciwnie – może
szkodzić. A naturalne cukry można znaleźć w owocach, warzywach, zbożach.
Jesteśmy genetycznie uwarunkowani
na jedzenie słodkiego. Ale z jaskini wyszliśmy już dawno temu, mamy pewną wiedzę
i świadomość, więc możemy jeść zdrowiej.
Kino. Przez seansem filmowym pani
czyta dzieciom bajkę. Ciekawy pomysł. Na koniec rozdaje wszystkim po lizaku.
Już mniej ciekawie. W nagrodę za trud słuchania? Za grzeczność? Żeby się nie
nudziło podczas filmu? Bo dzieci lubią słodycze?
Piknik z okazji dnia dziecka.
Mnóstwo atrakcji. Spodobały się jej skoki na trampolinie. Na koniec – niespodzianka.
Cukierki w polewie czekoladowej. Może dla wyrównania strat energetycznych?
Inne kino. Po seansie warsztaty
kreatywne: tym razem ozdabianie laleczki. Dziecko ma satysfakcję, że robi coś
fajnego razem z rodzicem, tworzy, miło spędza czas. Pani pyta: „Dostałaś już
nagrodę? Nie? To chodź, wybierz sobie coś z kuferka. Czekoladkę lub lizaka.
Zresztą, możesz wziąć i to, i to.”
Mój dom rodzinny. Ciocia
przyniosła czekoladę. Daje Hani. Moja mama: „Jej rodzice nie chcą, żeby jadła
czekoladę”. Ciocia: „Kawałeczek jej na pewno nie zaszkodzi.”
Przed blokiem. Ochroniarz oferuje
Hani cukierka. Na mój protest odpowiada z politowaniem: „Tak? Mojej chrześnicy też
nie dawali cukierków. A teraz jest duża i je, co chce. I jest gruba.”
Chcieliśmy dobrze, ale inni
wiedzieli lepiej. Chcieli uszczęśliwić nasze dziecko. Bez brania pod uwagę
konsekwencji i nie pytając nas o zdanie.
Niestety, rodzice myślący
podobnie jak my, są skazani na porażkę. Wcześniej czy później. Oby później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz