niedziela, 3 stycznia 2016

Lodowinkowe klocki new edition

Dwa lata temu odkryłyśmy lodowniki. Razem z Hanią  (oraz Panem Mrozem) tworzyłyśmy lodownikowe klocki z wody i akwareli. Tak nam się to spodobało, że gromadziłyśmy różne pojemniki i czekałyśmy kombinację siarczystego mrozu z naszym zdrowiem. Doczekałyśmy się tego dopiero w tym roku.

Razem z Hanią oraz Idą przygotowałyśmy pojemniki: po serach i serkach, jednorazowe miseczki na zupę oraz denka i szyjki od plastikowych butelek. Powkładałyśmy do nich kawałki kolorowych bibułek,

wlałyśmy wodę


 i po chwili powyciągałyśmy bibułki.


Potem ostrożnie przeniosłam pojemniki na balkon. Reszta należała już do Pana Mroza,

który zresztą bardzo szybko uporał się ze swoją robotą. Trochę nam zajęło wyciągnięcie lodowników z foremek. W przypadku szyjek od butelek pomagało odkręcenie zakrętki, natomiast denka musiałyśmy często nacinać.


Dziewczyny szybko rozpoczęły zabawę. Na tym zdjęciu Hania trzyma dwie dziewczynki, które za chwilę zjadą ze swoich zjeżdżalni.

Powstało kilka mniejszych budowli, a później dziewczyny zabrały się do wznoszenia zamku z wszystkich klocków.





Szkoda, że nie udało się ująć całości kompozycji. Powodem są niewielki rozmiary naszego balkonu.

Na koniec jeszcze kilka moich zachwytów nad tym, co z wodą potrafi wyczyniać Pan Mróz.


To były średnie zachwyty nad działalnością tego Pana (częściowo także Pani Słońce), a teraz większe:


Ach!


2 komentarze: