Miała być jesień łapkowa…
Miałam świetny pomysł z serii „Jesień…”. Pomyślałam, że
można stworzyć jesienne drzewo za pomocą ręki. Pień powstałby poprzez odbicie
na kartce papieru dłoni i przedramienia pomalowanych wcześniej farbą, a liście
to byłyby kolorowe odciski palców. Fajnie byłoby zobaczyć na szarym papierze
cztery drzewa: moje, taty, Hani oraz Idy. Coś mnie jednak tknęło i postanowiłam
przeszukać sieć pod tym kątem. Co się okazało? Że nie byłam pierwszą osobą (ani
nawet drugą), która wpadła na taki pomysł. Być może widziałam gdzieś takie
drzewo wcześniej i o tym zapomniałam, a może sama wymyśliłam, byłam w tym tylko
mało oryginalna. W każdym razie niełatwo wymyślić coś całkiem nowego…
Poza tym – w międzyczasie przyszła zima…
Podążając jednak śladami łapek i dokładając do nich stópki
przyszedł mi do głowy inny pomysł: plastyczno-matematyczno-literowy. I nadal
rodzinny.
Najpierw każdy z członków naszej rodziny odbił na papierze
swoje obie dłonie i stopy (pomalowane wcześniej farbami „do malowania rękami”).
Zamiast odbijania można odrysowywać
dłonie i stopy (będzie czyściej, choć może mniej zabawnie).
Hania wykorzystała sposobność i swobodnie zaimprowizowała na
szarym papierze.
Po wyschnięciu farby jej zadaniem było wycięcie dłoni i
stóp.
Ścinki postanowiła wykorzystać do zbudowania latawca.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz