wtorek, 30 lipca 2013

Tekturowy domek

Wiem, wiem... To już było. Ale tekturowy domek to nie schabowy kotlet. Można go odgrzewać nawet kilka razy i wciąż będzie świeży. I zachwyci dziecko.

Pewnie wszyscy o tym wiecie:
Ślimak nosi dom na grzbiecie
I żółw także. Zwierząt reszta
Również gdzieś tam sobie mieszka.
w gnieździe, w budce czy też w norze –
każdy stara się jak może,
by gdy zimno, wiatr i leje
mieć przytulne gdzieś schronienie.
Czy to myszka, czy jelonek
Każdy pragnie mieć swój domek.
Ludzik duży, średni, mały
chciałby domek mieć wspaniały.
Także Dusia oraz Hania
Chcą mieć miejsce do mieszkania.
Problem może stanowić znalezienie odpowiedniej wielkości pudła. Za dawnych, dobrych czasów można było wykorzystać takie po telewizorze. Niestety teraz nie spełniłoby swojej roli... Duże pudła nadal się zdarzają, tylko trzeba więcej starań przy polowaniu. My dwa pierwsze znaleźliśmy w kontenerze na śmieci (surowce wtórne).
 
Pierwszy domek
Pierwszy domek powstawał przez dłuższy czas. Był ozdabiany pisakami oraz dziurkowany za pomocą kredek ołówkowych. Nie był zbyt dopracowany ani estetyczny, ale za to dostarczył Hani wiele radości płynącej z tworzenia i użytkowania.

Istnienie drugiego nie zostało udokumentowane.

Trzeci przybył do nas niedawno, jako opakowanie fotelika samochodowego. Pomalowałyśmy go farbami plakatowymi. Później wycięłam w nim otwory na drzwi i okna.
Artystka w trakcie pracy
Po wyschnięciu naklejałyśmy na niego różne kształty wycięte z samoprzylepnego papieru kolorowego. Na dachu znalazły się kolorowe kartki ksero. Aby zapewnić mu większą trwałość zabezpieczyłam krawędzie paskami kolorowego papieru. W celu ochrony przed śliną i ząbkami Idy dodatkowo obkleiłam krawędzie oraz ściany na górze i dole domku szeroką przezroczystą taśmą samoprzylepną.




Tekturowy domek to świetne  miejsce wspólnej zabawy dla dziewczynek. Jedna z nich to czołg.


Ida lubi bawić się w „a kuku” oraz wchodzić oknem, a wychodzić drzwiami. 


Albo siedzi w środku, a Hania wkłada jej zabawki przez okno. Jednak cieszy ją najbardziej, gdy ktoś pokazuje głowę na zmianę w oknach i drzwiach. Jeszcze lepiej, gdy wydaje z siebie straszne dźwięki. Wrrrr…

Wykorzystując modę na ekologię, sprzedawcy żądają za gotowe szare tekturowe domki ponad 100 zł (widziałam nawet za ponad 300!), podczas gdy przy odrobinie (albo nieco większej ilości) zachodu można mieć swój własny spersonalizowany, ekologiczny, kreatywny, edukacyjny, interaktywny, sensoryczny i (prawie) za darmo...

A to filmik, który pokazuje historię jednego pudła (tutaj). Wciąż jestem nim oczarowana!


2 komentarze: