Ja pierniczę, ty pierniczysz, oni pierniczą… W tym roku przed
Świętami wszyscy pieką pierniczki, a ci bardziej zaawansowani piernikowe chatki
i stajenki. Pierniczenie jest à la mode.
Ale czy wszyscy sprzątają? Nawet jeśli ktoś sprząta, to się do tego
nie przyzna. Sprzątanie staje się passé. Szczególnie
w okresie przedświątecznym na facebooku pojawiają się różne hasła zniechęcające. Rok temu najbardziej spodobało mi się:
teraz
wzbudziło moje (i nie tylko moje) zainteresowanie. Ludziom nie chce
sprzątać i wymyślają sobie różne wymówki? Trochę tak, ale myślę, że raczej coraz
częściej dostrzegają, że są na świecie inne, ważniejsze i ciekawsze sprawy.
Pieczenie pierniczków jest prawdopodobnie w tym roku bardziej
popularne, ale czy jest to zarazem bardziej wartościowy sposób spędzania czasu
przez człowieka?
Przyjrzałam się bliżej obu tym czynnościom i niesamowite,
ale zauważyłam między nimi wiele podobieństw. Obydwa rozwijają wiele
zmysłów. Przykładowo w czasie
porządkowania patrzymy jak leje się woda do wiadra, wsłuchujemy się w jej szum,
dotykamy mokrej i brudnej szmaty, zaciągamy się zapachem Domestosa czy octu (to
w przypadku ekomam)… Czasem jednak po
sprzątaniu rzeczywiście potrafi ładnie pachnieć: świeżością. W czasie przygotowywania pierników ugniatamy
ciepłe, lepkie ciasto, wykrawamy różne kształty, cieszymy oko w trakcie
ozdabiania, patrzymy jak szybko rośnie w piekarniku, a na koniec rozkoszujemy się
pięknym zapachem i cudnym smakiem oraz słuchamy, jak nam posypka skrzypi między
zębami. Przewagę ma zatem pieczenie, bo rozwija dodatkowo zmysł smaku.
Obydwa zajęcia rozwijają poczucie estetyki (lśniące
podłogi i pięknie ozdobione ciasteczka). Ponadto ćwiczą czytanie ze zrozumieniem
(instrukcja na opakowaniu środka czyszczącego i przepis kulinarny) i kształtują
wiele pojęć matematycznych. W przypadku sprzątania zakres jest dość mocno
ograniczony, są to najczęściej proporcje (przygotowywanie roztworów). Za to w
czasie pieczenia możemy razem z dziećmi ćwiczyć wiele z nich: wagi, miary,
proporcje, temperatura, czas.
Zarówno sprzątać, jak i piec można razem z dziećmi, tylko czy
to pierwsze ma sens? Według tegorocznego hasła facebookowego sprzątanie jest bezowocne
nawet, gdy tylko w pobliżu są dzieci, co dopiero robić to razem z nimi.
Przeczytałam gdzieś (niestety nie jestem w stanie przytoczyć cytatu), że w
czasie porządkowania swoich pokoi dzieci przez 10% czasu w ogóle nie sprzątają,
a przez 80% bawią się napotkanymi zabawkami.
Stan czystości po porządkach (zwłaszcza gdy w domu są dzieci
lub zwierzęta) jest bardzo krótkotrwały. Podobnie w przypadku pieczenia. Pierniczki
znikają w okamgnieniu, niezależnie czy były przeznaczone do zjedzenia czy na
choinkę.
Udało mi się dostrzec także kilka różnic. Po sprzątaniu jest
czysto (ale, jak przed chwilą zostało napisane, tylko na chwilę), natomiast po
robieniu pierniczków brudno (ale tylko trochę i też na chwilę). Poza tym na
obydwa zajęcia traci się energię, ale po pieczeniu potem można ją odzyskać (podczas konsumpcji).
A tak w ogóle, to pierniczkowanie jest przyjemniejsze. I już.
Wybór zatem nie był trudny.
Brawo! pierniczki extra! coś z tym sprzątaniem i pieczeniem jest! ale posprzątasz i nie masz nic tylko porządek a pierniczki upieczesz i są:)
OdpowiedzUsuńSą też na chwilę... Hania się co chwilę dopomina i nawet nie przeszkadza jej, że wyszły twarde... Ale zostało trochę na choinkę i na prezenciki :) Świąteczne pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńGdy ktoś nie ma piekarnika - pozostaje sprzątanie ;D
OdpowiedzUsuńTym, co nie mają: współczuję :( A niektórzy lubią sprzątać, więc niech sprzątają! Nawet i mnie czasem ogarnia niepohamowana żądza sprzątania!
UsuńMamy już piekarnik, ale od razu popsuł się :))
OdpowiedzUsuńMusieliście w nim piec coś wystrzałowego...
UsuńInformuję- mamy zdatny piekarnik, ale my jesteśmy daleko od niego :))
UsuńWiem, wolicie piec na mrozie ;)
Usuń